Jak często narzekasz, że jest Ci źle? Jak często słyszysz, że ktoś narzeka, że jest mu źle?
Gdybym teraz wymieniła wszystkie smutne rzeczy, które wydarzyły się ostatnio w moim życiu, to mogłabym się pokusić na stwierdzenie, że zalało mnie tsunami.
Wy byście mi wtedy współczuli, okazywali empatię, a ja przyjmowałabym te głaski i pogrążała w jeszcze większym nieszczęściu.
To spójrzmy, jak było naprawdę i co wydarzyło się przez ostatni rok, a właściwie rok i dwa miesiące.
Pod koniec października 2021 roku poddałam się operacji kręgosłupa szyjnego. Nie miałam wyboru. Ryzyko wylądowania na wózku inwalidzkim było zbyt duże.
Chociaż zniosłam operację bardzo dobrze, a i rehabilitacja poszła po mojej i lekarza myśli, to nie znaczy, że nie cierpiałam, i że było mi łatwo.
W tym samym czasie zatrudniłam osobę, która miała mi pomóc rozwinąć firmę. Niestety dokonałam złego wyboru. Kosztowało mnie to nie tylko pieniądze, ale też dość sporo czasu. Dopadł mnie wtedy kryzys. Zaczęłam wątpić w to, czy w ogóle uda mi się znaleźć odpowiedniego partnera do współpracy.
Chwilę później wybuchła jeszcze większa bomba. Na początku lutego dowiedziałam się, że moja mama ma wznowę choroby nowotworowej. Mama przegrała walkę o życie pod koniec października. Czas towarzyszenia mamie w chorobie był bardzo wyczerpujący – fizycznie, jak i psychicznie. Wie to każdy, kto miał podobne doświadczenie.
Ale to nie był koniec. Niecały miesiąc później zachorowałam na covid. Chorobę przeszłam ciężko i nie obyło się bez powikłań. Nadal z nimi walczę.
Dużo tego prawda? Ale uwaga! Były też piękne i pozytywne chwile.
Między Świętami Bożego Narodzenia a Nowym Rokiem 2022 przeprowadziłam firmę do nowego pięknego miejsca.
Trzy miesiące po operacji, a przed informacją o chorobie mamy popłynęłam w rejs po Karaibach.
Żeglowanie, a w szczególności easy yachting na katamaranie to moja prawdziwa pasja. Kocham życie na jachcie, a na Karaibach czuję się jak w domu.
Nadal szukałam ludzi do współpracy i w końcu dobrze trafiłam.
W moim życiu zawodowym pojawili się konsultanci Joanna i Gerard, którzy wspierają mnie w dążeniu do celu. Ich biznesowe wsparcie jest wartościowe. Jestem też wdzięczna za ich ogromną empatię. Bo to jak się okazuje nie musi się wykluczać.
W między czasie uruchomiłam rekrutację do działu sprzedaży. Rekrutacja to trudny proces, ale się udało i dziś mamy na pokładzie Helenę i Radka, a ja właśnie opublikowałam ofertę pracy dla marketera.
Firma fajnie się rozwija. Rośniemy!
Później były moje urodziny. A że życie miewa czasami dziwne poczucie humoru, to wypadły w dzień pogrzebu mojej mamy.
Ale ktoś zadbał o wyjątkowe chwile z tej okazji. Kiedy byłam pogrążona w żałobie mój mąż i cała banda bliskich mi ludzi pracowali nad tym, by bolało mniej.
Magia zadziała się dużo wcześniej. Jeszcze przed wyjazdem na pogrzeb powiedziałam mężowi, że po pogrzebie wracam do nauki gry na gitarze. W drodze powrotnej spotkaliśmy na stacji benzynowej chłopaka, który siedział na parkingu i grał na gitarze. A w domu czekał na mnie wspaniały prezent – gitara! Byłam wzruszona. W tajemnicy przede mną była konsultacja z moim nauczycielem, było głosowanie, była własnoręcznie robiona kartka urodzinowa z podpisami wszystkich, pakowanie, dostarczenie gitary do mieszkania pod moją nieobecność, a na koniec jeszcze wierszyk.
I tak dotarłam do końca mojej opowieści noworocznej.
Po co to piszę i kogo to w ogóle może obchodzić?
Piszę o tym, ponieważ my ludzie jesteśmy tak skonstruowani, że najbardziej widzimy i skupiamy się na przykrych doświadczeniach. I często mówimy, że jesteśmy nieszczęśliwi, a tak naprawdę mylimy bycie nieszczęśliwym z cierpieniem. A jak pisze Frederic Lenoir w swojej książce „O szczęściu. Podróż filozoficzna”, choć na pierwszy rzut oka to się wydaje paradoksalne, można jednocześnie cierpieć i być szczęśliwym. Cierpienie jest nieuniknione, ale nieszczęście nie jest nieuniknione. Można być trwale szczęśliwym, a jednocześnie cierpieć I , o ile cierpienie jest przejściowe, nie musi nas pogrążać w nieszczęściu. Cierpienie to zjawisko powszechne, ale nie niezmienne. Wszyscy go doświadczamy, jednak nie każdy z nas jest z tego powodu nieszczęśliwy.
Życzę Wam i sobie, abyśmy spojrzeli na definicję szczęścia, jak na miłość do życia, ale ze wszystkimi jego odcieniami.
Wszystkiego pozytywnego!
Leave a reply