Spójrz na mapę poniżej. Widzisz na niej wyspę o nazwie Dominika?
Wyspa została odkryta przez Krzysztofa Kolumba podczas jego drugiej wyprawy w 1493r., a że pierwszy raz zobaczył ją w niedzielę (z hiszp. domingo – łac. Dominica), nazwał ją Dominika.
Nie potrafię opowiedzieć o Dominice w jednym kawałku. Jest zbyt piękna, zbyt dziewicza i różnorodna. W dzisiejszej opowieści zatrzymam się na chwilę na północnym cyplu wyspy. To ma dać Ci przedsmak tego, co nadejdzie w kolejnych wpisach o tej górzystej i nadal bardzo dziewiczej wyspie.
Na Dominikę przypływam wraz z grupą przyjaciół jachtem. Nie zdążyliśmy jeszcze zakotwiczyć w naszej ulubionej zatoce Prince Rupert Bay w pobliżu miasteczka Portsmouth, a już wita nas lokalny przewodnik i przyjaciel okrzykiem: Welcome to Paradise!
Martin, bo tak ma na imię, jest przewodnikiem z powołania i naszym lokalnym przyjacielem. Za każdym razem wypływa nam naprzeciw witając pięknym bukietem karaibskich kwiatów.
Indian River
Na drugi dzień rano Martin zabiera nas swoją łodzią w głąb rzeki Indian River.
Ujście rzeki znajduje nieopodal miejsca, w który kotwiczymy i można do niej wpłynąć tylko na wiosłach.
Wyprawa w głąb rzeki Indian River
Rzeka przedziera się przez las tropikalny a sceneria przypomina klimaty z Władcy Pierścieni – nienaruszona, dziewicza natura. Przyjmuję ją z wdzięcznością i pokorą. Jestem żeglarzem i rozumiem, że przed naturą trzeba czuć respekt. Martin, zresztą jak każdy na wyspie, jest dumny ze swojego kraju. Opowiada o nim w taki sposób, że chce się słuchać i słuchać. Na swojej drewnianej łodzi ma namalowaną flagę Dominiki i chętnie wyjaśnia co oznaczają jej poszczególne elementy: papuga jest symbolem wyspy, zielone gwiazdki dookoła to symbol nadziei oraz gmin, na które podzielona jest wyspa. Żółty pasek oznacza światło oraz najważniejsze owoce na wyspie (banany i cytrusy), biały pas natomiast przejrzystość rzek i wodospadów oraz czystość ludzkich intencji. Czarny to kolor żyznej ziemi. Zielone tło symbolizuje bujność przyrody na wyspie a krzyż z pasków wiarę w Boga.
Wiosłując dalej Martin odśpiewuje nam przepięknym głosem hymn Dominiki.
Indian River (Indiańska Rzeka) to wyjątkowa rzeka. Jest nie tylko najgłębsza na Dominice, ale też najciekawsza pod względem przyrodniczym. Rzeka otoczona jest bardzo rzadko występującymi lasami bagiennymi z charakterystycznymi drzewami nazywanymi potocznie „dragon blood tree”. Swoją nazwę zawdzięczają oneczerwonej żywicy, ktora dawniej stosowana była jako środek leczniczy oraz przez poszukiwaczy złota używana do oddzielania cennego kruszcu od wody przez .
Nietrudno się domyślić, że nazwa rzeki pochodzi od rodzimych Indian, żyjących na wyspie. Dominika należy do nielicznych wysp karaibskich, na której spoktasz jeszcze potomków karaibskich Indian. Obecnie zamieszkują oni już tylko niewielki wydzielony rezerwat we wschodniej części wyspy.
Dolina Indian River zachowała swój naturalny charakter i wcale nie mnie nie zdziwiła informacja, że to właśnie ta sceneria posłużyła do nakręcenia drugiej części „Piraci z Karaibów”.
Pamiętasz motyw czarownicy zamieszkującej chatkę na brzegu rzeki? Tak, to brzeg tej rzeki. Po zakończeniu realizacji filmu domek nie został rozebrany i stał się jedną z atrakcji podczas wyprawy w głąb rzeki.
Fuzja smaków i zapachów
Często słyszę, że Karaiby to kraje trzeciego świata. Nie jest mi po drodze z tą opinią. Wszystko bowiem zależy od tego, co dla Ciebie jest najważniejsze w życiu. Z pewnością nie umrze się tu z głodu czy z przemarznięcia. Klimat jest ciepły przez cały rok a ziemia dostarcza tyle świeżych owoców, warzyw i przypraw, że starczy dla każdego. Przekonaliśmy się o tym podczas wielu wycieczek w głąb wyspy.
Podczas zwiedzania wyspy nasz przewodnik zatrzymywał się co chwilę, by zerwać nam liście laurowe (wiecie, że są też takie o zapachu mięty, cytryny i np. anyżku?), trawę cytrynową, odłamać kawałek kory drzewa cynamonowego, wyrwać bulwę, która okazuje się cyć jadalna itd. Nie wspomnę już o owocach. Pełna paleta kolorów i smaków – od mango, papai, grejpfruta, awokado po popularny kwiat-owoc roselle, który zakwita tylko raz w roku. Mieliśmy szczęście go zobaczyć a z zerwanych owoców zrobiliśmy na jachcie przepyszny kompot. W lesie deszczowym poznajemy drzewa mango, chlebowca, guawy. Zbieramy ziarenka kawy, podziwiamy wzory na gałce muszkatołowej. Każda świeżo zerwana gałka otoczona jest lśniącym czerwonym pancerzem. Co ciekawe, tak jak w przypadku linii papilarnych, każdy jest niepowtarzalny.
Miasteczko Portsmouth
Mijamy skromne, nieco przyniszczone domy mieszkańców miasteczka. Chociaż od czasu do czasu napotykamy okazałe wille z zadbanym otoczeniem. Kolorowe domki przyciągają wzrok. Każdy z nich w innym kolorze. Nawet reklamy malowane bezpośrednio na murze lub drewnianych deskach sprawiają, że czuję się jak w bajce. Na ulicach ludzie – najczęściej kobiety ze swoimi dziećmi – sprzedają warzywa i owoce. Dzieci radośnie przekrzykują się nawzajem. Słońce, ciepło i kolory. Tylko tyle potrzeba, by postrzegać świat inaczej – przyjaźniej.
Leave a reply