To jest bardzo osobisty wpis. Dedykuję go moim przyjaciółkom i przyjaciołom. Nie będę ich wymieniać po imieniu, ponieważ uważam, że zasługują na prywatność. Ale oni z pewnością będą wiedzieli.
To jest bardzo osobisty wpis. Dedykuję go moim przyjaciółkom i przyjaciołom. Nie będę ich wymieniać po imieniu, ponieważ uważam, że zasługują na prywatność. Ale oni z pewnością będą wiedzieli.
Jeszcze „wczoraj” walczyliśmy o to, by wyjechać. „Dzisiaj” byliśmy na Karaibach. I jeszcze nie wiedzieliśmy, że nasze „jutro” to po pandemii czas kolejnej tragedii.
Kocham ten moment, kiedy oddaję cumy i odpływam. Zostawiam za sobą ląd i udaję się w rejs. A właściwie w podróż, którą odbywam z małą grupką ludźmi na bardzo ograniczonej przestrzeni – na jachcie.
Mam sentymentalny stosunek do Mazur. Pamiętasz może taki kultowy serial z lat 70-tych pt. „Szaleństwa Majki Skowron”? Byłam zakochana w tym filmie – w jego bohaterach ich historiach oraz oczywiście w pięknych widokach mazurskich jezior i jachtów. Wyprawa na Mazury w tamtych czasach była dla mnie jednym wielkim marzeniem, nie wspominając już o pływaniu jachtami. Kto by pomyślał, że po prawie 30 latach wrócę na Mazury i będę mieszkać na jachcie?
8 lat temu, we wrześniu 2012 r. postanowiliśmy odciąć się od lądowego życia, przenieść na jacht i odpłynąć.
Z pamiętnika żeglarki!
Zostawić wszystko za sobą i odpłynąć. Rejs przez Atlantyk ze zwiedzaniem wysp: Walencja – Gibraltar – Madera – Kanary – Cabo Verde – Barbados.
Przeskok przez Atlantyk na Karaiby – Etap 2:
Madera – Wyspy Kanaryjskie: Lanzarote – Teneryfa – Gomera.
4 tygodnie na Cabo Verde. Jacht był moim domem i jednocześnie środkiem transportu.
Intencja wpisu: napisałam ten tekst z myślą o osobach, które cechuje wyjątkowa uważność w relacjach z innymi. I wysoka wrażliwość.
„Covidowe sztormy” przywiały mnie na Hel. Wysztrandowałam tuż przy kultowym Kinie Żeglarz w Jastarni.
Majorka jednym kojarzy się z wakacjami, plażą, błękitem morza, jeszcze innym z szalonym życiem nocnym. Dla mnie Majorka to okazja, żeby pożeglować, ale przede wszystkim miejsce bogatej spuścizny kulturowej i artystycznej. To właśnie na Majorce pierwszy raz zetknęłam się z dziełami katalońskiego malarza, rzeźbiarza i ceramika – Joana Miró. Na zdjęciu obok Miró jego dwaj przyjaciele. Od lewej: Pablo Picasso (hiszpański malarz, rzeźbiarz, grafik, ceramik i poeta) oraz architekt Josep Lluís Sert, który zaprojektował jedną z pracowni artysty w Palma de Mallorca.
Boa Vista, czyli dobry widok. Publikuję ten wpis w Wielkanoc 2020 i wszystkim życzę dobrego widoku na przyszłość.
Skoro sztuka jest interpretacją rzeczywistości, a nie jej odzwierciedleniem, to moje spotkanie z balansującymi rzeźbami Jerzego Kędziory pseudonim „JotKa” nie było przypadkiem, było przeznaczeniem. Jerzy Kędziora „JotKa”, artysta przez duże A pozwolił mi dotknąć swojej artystycznej duszy i to w miejscu, gdzie rodzi się jego sztuka. A z naszej rozmowy wyciągnęłam przepiękny wniosek: zawsze myśli o tym, by jego rzeźby przynosiły korzyść innym.
Segregując to i owo w ręce wpadł mi egzemplarz magazynu Jachting z 2008r. A w nim mój artykuł o prawie zapomnianym już rejsie po Adriatyku 2007/2008r.
„Nie trać się w przeszłości. Nie zagub się w przyszłości. Nie daj się złapać przez swój gniew, zmartwienia czy lęki. Powróć do chwili obecnej i dotknij głęboko życia. To jest uważność.” – THÍCH NHẤT HẠNH